Jak się zdrowo opalać? Przygotowania do plażingu
Jak się zdrowo opalać? Przygotowania do plażingu

Mam nadzieję, że miałyście udaną majówkę. U mnie pogoda nie dopisała, ale myślę, że teraz będzie już lepiej! Pragnę ciepełka, które rozgrzeje moje stare kości. Nie jestem uzależniona od opalania, ale doceniam dobroczynne działanie promieni słonecznych. Dzięki nim w naszym organizmie syntezuje się witamina D, która sprawia, że lepiej wchłaniamy wapń. Witamina ta, usprawnia także funkcjonowanie układu krążenia, odpornościowego i nerwowego. Tyle dobra w jednym muśnięciu słońca! Ale uwaga – promienie UV zamiast zbrązowić, mogą nieładnie zaczerwienić naszą skórę, a nawet spowodować groźne oparzenia. Żeby tego uniknąć, musimy porządnie przygotować się do wygrzewania na słoneczku. Macie okulary słoneczne i supermodne bikini? Świetnie! Ale to nie wszystko, najpierw musimy zaopatrzyć się w odpowiednie kosmetyki.

Umiecie rozszyfrować tajemniczy kod SPF, który widnieje na opakowaniach kremów z filtrem i brokerów? Sun Protection Factor wskazuje jaką ochronę przed promieniami UVB zapewnia nam dany kosmetyk. Dla blokerów będzie to 30 i więcej, a dla kremów - 15 i mniej. A jakiej ochrony potrzebujemy? To zależy od naszego fototypu. Jeśli jesteście rudzielcami o mlecznej skórze, wybierzcie filtry powyżej 10. Typowe Słowianki (czyli takie jak z teledysku) opalają się nieco łatwiej i mogą poprzestać na filtrach od 4 do 8. Z kolei jeśli Wasz fototyp kojarzy się z gorącą Hiszpanią (ciemne włosy i karnacja), możecie wybierać filtry 4 i 5. Przy tym należy zaznaczyć, że początkowe plażing&smażing lepiej zacząć od wyższych filtrów. Generalnie, im nasza skóra jest bardziej opalona, tym lepiej znosi kolejne ekspozycje na słońce.


Natomiast jeśli wygrzewacie się na nadmorskiej plaży w wypasionym kurorcie (a nie w ogródku za domem, jak ja), zainwestujcie w kremy wodoodporne. Nigdy nie wiadomo, kiedy najdzie Was ochota na taplanie się w wodzie i zwrócenie na siebie uwagi młodszej wersji Hasselhoffa. A tak się składa, że promienie słoneczne docierają również pod wodę, a ona sama pozbawia nas warstwy ochronnej, jaką daje nam zwykły krem.

Jeśli po wakacjach nie chcemy mieć skóry pomarszczonej jak suszone pomidory, nie możemy zapominać o jej nawilżeniu.  Ja nigdy nie zaczynam opalania, jeśli nie mam w domu potężnego zaplecza kosmetycznego. Pod tym względem nie jestem oszczędna (ani pod żadnym innym), bo wolę wydać pieniądze na fajne mazidła, niż potem na inwazyjne zabiegi. Tym bardziej, że wcale nie trzeba się zadłużać, żeby dobrze nawilżyć swoją skórę. Całe ciało traktuję balsamem i nawilżającym żelem pod prysznic, ale szczególną uwagę zwracam na twarz i szyję – o nie dbam wręcz kompulsywnie.  Obowiązkowo aplikuję krem, a po każdym opalaniu nakładam maseczkę nawilżająco-odżywczą. Od czasu do czasu korzystam z  maski hydrożelowej, po której skóra na twarzy jest widocznie napięta i ujędrniona. Taka maska przydaje się zwłaszcza, jeśli mamy w planach poderwanie przystojnego ratownika. Dzięki niej, każda z nas wygląda o niebo lepiej. Uwaga- zdejmujemy ją dopiero, gdy na dworze będzie już ciemno… To był joke, of course. Wszystkie jesteśmy piękne, niektóre nawet bez makijażu!  A tak na serio, taka maska błyskawicznie poprawia wygląd naszej cery. Zawiera cenne składniki, które wnikają w głębsze warstwy skóry. 


Oczywiście, jeśli  mamy zamiar wyjść do ludzi, nie obejdzie się bez depilacji. Tu każda z nas ma już własny patent. Ja przerabiałam już depilator elektryczny, maszynkę, krem, wosk, a nawet pastę cukrową. Tę ostatnią zrobiłam samodzielnie. Wydawało się to takie proste!  Niestety, skończyło się na tym, że łazienka lepiła się od karmelu, a na nogach nie drgnął ani jeden włosek. Teraz używam głównie depilatora elektrycznego i kremu. Ten pierwszy stosuję zawsze wtedy, gdy mam w planach dłuższy wyjazd, a krem przydaje się wówczas, gdy zależy mi na szybkim i bezbolesnym efekcie.


To tyle o moich przygotowaniach do opalania. A Wy, macie swoje sprawdzone rytuały?

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl